Daniel Born, jeden z naszych kolegów, który na co dzień odpowiada m.in. za produkt “Podziel na 3”, postawił przed sobą wyzwanie: zdobyć szczyt Gaszerbrum II o wysokości 8035 m. Daniel ma zaledwie 24 lata. Jeśli mu się uda, będzie jedną z najmłodszych osób, które zdobyły ośmiotysięcznik. Kilka dni przed startem, rozmawiałam z Danielem o tym, co skłoniło go do podjęcia takiego wyzwania oraz o przygotowaniach i kosztach wyprawy.
Jaki jest cel Twojej wyprawy?
Daniel: Cel jest jeden - chcę wejść na Gasherbrum II, czyli jeden z najbardziej samotnych ośmiotysięczników na świecie. Przede mną naprawdę długa droga, zanim uda mi się dotrzeć na szczyt. Ze wstępnych obliczeń wynika, że czeka mnie 4 lub 5 lotów i kilka dni jazdy w jeepie, aby dotrzeć do obozu bazowego, gdzie zacznie się prawdziwa zabawa.
Dlaczego akurat Gasherbrum II?
Powodów jest kilka, ale jednym z nich są finanse. Wyprawy w góry to naprawdę kosztowne przedsięwzięcia - koszt zdobycia Gasherbrum II w Pakistanie jest o połowę tańszy w porównaniu z podobnymi wyprawami do Nepalu. Wraz z ekipą pod uwagę braliśmy jeszcze K2, Broad Peak oraz Gaszerbrum I, jednak zdecydowaliśmy się na Gaszerbrum II, bo jest on swego rodzaju “równowagą” pomiędzy dostępnością a bezpieczeństwem w porównaniu do wcześniej wymienionych.
Jak duża jest Wasza ekipa?
Aktualnie, 5 dni przed planowanym wyjazdem, nasza ekipa liczy osiem lub dziesięć osób. Liczba jest niejasna z powodu trudności spowodowanych przez Covid-19. Na miejscu dołączą do nas kolejne osoby, a ich liczba zależy od tego jak miejscowi to zaplanują - może być nas nawet 70.
Dlaczego tak wiele osób?
Zdobycie szczytu potrwa około 50 dni. Oznacza to, że przez ten cały czas nie będziemy mieli dostępu do żadnych zasobów, magazynów czy sklepów, więc wszystkie rzeczy musimy zabrać ze sobą. Potrzebujemy naprawdę dużo sprzętu - z Czech zabieramy ponad pół tony osprzętowania. Wszystko musimy przetransportować do base camp - droga potrwa około 8 dni. Gdy tam dotrzemy, kwestią transportu zajmą się tragarze - nośność każdego z nich to 25 kg, dlatego potrzebujemy tak licznej ekipy.
Czym właściwie zajmują się tragarze? Są odpowiedzialni tylko za noszenie rzeczy?
Nie tylko - zapewniają też komfort podczas wyprawy - rozstawiają namioty, planują miejsca do spania czy przygotowują posiłki. Odgrywają naprawdę istotną rolę. Jednak na szczyt zamierzamy wejść bez nich.
Jak długo będzie trwała sama wspinaczka?
Cztery dni. Najpierw z bazy idziemy do obozu C1, tam śpimy, a następnie przenosimy się do obozu C2, później z obozu C3 idziemy na szczyt. Najlepiej zdobywać szczyt w dniu, w którym obudzimy się w obozie C3, gdyż po jego zdobyciu schodzi się do C2 lub nawet C1 - z tych obozów musimy zabrać cały sprzęt. Odbywa się to w ten sposób, że idziemy z C2 do C3, gdzie docieramy około 14:00, następnie po 3 lub 4 godzinach drzemki - o 19:00 rozpoczyna się wejście na szczyt - wchodzi się całą noc, a kolejnego dnia schodzimy.
Czy to oznacza, że ostatni etap zejścia odbywa się w nocy?
Tak, ale na sam szczyt dotrzemy o świcie. Musimy tam dotrzeć jak najwcześniej, gdyż w nocy jest chłodniej a rano pogoda jest znacznie lepsza. Wtedy mamy też więcej czasu na uporządkowanie wszystkiego, czyli zabranie rzeczy z niższych obozów. Jest taka zasada, że jeśli nie dotrzesz na szczyt w określonym czasie, to musisz zawrócić i zejść na dół.
Jaki klimat panuje w obozach?
W obozie bazowym temperatura wynosi powyżej 0°C, ale jest dużo słońca, bo jest wysoko. Widziałem zdjęcia ludzi wchodzących tam w krótkich spodenkach i koszulkach, ale nie jest to zbytnio bezpieczne - istnieje ryzyko poparzenia.
Jaki ubrania zabierasz ze sobą?
Wszystko, co jest funkcjonalne, czyli ubrania z merino, goretexu, wełny czy puchu. Każdy miłośnik outdooru wie o czym mówię. Nosimy ze sobą trzy różne kurtki puchowe - na dole walczysz z tym, że jest ciepło, więc potrzebujesz czegoś lekkiego, za to na górze jest przeraźliwie zimno, więc potrzebna jest ciepła puchówka. Chyba najciekawszym elementem mojej garderoby jest kurtka puchowa, którą pożyczyłem od Petra Mares’a, znanego czeskiego podróżnika. Aby trochę zaoszczędzić napisałem do niego z prośba o pożyczenie kurtki, w zamian za butelkę wina - zgodził się. I to jest naprawdę nietypowa kurtka, która jest po prostu sześcianem - ma metr wysokości licząc od ramion.
Jak planujesz podróż pod względem czasowym?
W pierwszej kolejności musimy uzyskać pozwolenie od pakistańskiego ministerstwa, aby wejść na górę. Do bazy powinniśmy dotrzeć w ciągu 14 dni od wyjazdu z Czech, tam spędzimy od 15 do 20 dni. Po tym czasie jesteśmy gotowi zdobywać szczyt.
Na szczyt nie można tak po prostu wejść. Jak przebiega aklimatyzacja?
Będziemy robili kilka podejść pod szczyt. Podczas pierwszego założymy obóz C1 i wrócimy do do obozu bazowego. Potem zbudujemy obóz C2 i wrócimy do C1, aby się przespać. I tak właśnie się aklimatyzujemy. Cały proces to kilka etapów, którego celem jest to, aby organizm rozpoczął procesy tworzenia komórek krwi odpowiednich dla tej wysokości.
Ile mierzy najwyższy szczyt, który do tej pory zdobyłeś?
Jest to Elbrus, najwyższy szczyt Kaukazu, który mierzy 5642 metry. Teraz będzie to o 2,5 km wyżej. Trzech uczestników “elbrusowej” wyprawy postanowiło zaatakować kolejny szczyt, czyli Gasherbrum II. Spróbujemy, zobaczymy, jak to będzie.
A czułeś wysokość na Elbrusie?
Zdecydowanie tak, mieliśmy problem z pogodą, więc czas na aklimatyzację był krótszy niż zazwyczaj. Z base camp udaliśmy się prosto na szczyt, więc tak naprawdę odpadł nam jeden z pośrednich etapów i bardzo to odczułem. Miałem skurcze żołądka, bolała mnie głowa i dokuczały mi mdłości - zobaczymy, jak będzie tym razem. Teraz mamy więcej czasu na przystosowanie się do warunków, więc wierzę, że do 6000 metrów będzie dobrze. Podejrzewam też, że moje ciało odczuje każdy kolejny metr w górę.
Bycie osłabionym w górach może być bardzo niebezpieczne.
Tak, to prawda - na Elbrusie byłem w takim stanie, że niektóre rzeczy nie wydawały się prawdziwe. Czułem się trochę jakbym był pod wpływem alkoholu. Był z nami wtedy nastolatek, który na poziomie 5300 metrów, co jest relatywnie niską wysokością, zaczął się przewracać i nie mógł utrzymać się na nogach.
Ile czasu zajmie wspinaczka, a ile wędrówka?
Naszą wyprawę możemy określić jako wędrówkę na dużych wysokościach. To nie jest wspinaczka, bo nie ma pionowej ściany. Najtrudniejszy technicznie odcinek jest na wysokości około 6000 metrów, jest tam lodosdpad i wiele szczelin. Z C3 jest ładny trawers - idzie się wzdłuż krawędzi wzgórza, a potem ostrą jak brzytwa granią na szczyt.
A będziesz się asekurował?
Będziemy asekurować się tam, gdzie będzie trzeba. Bierzemy liny, czekany i raki.
A co z jedzeniem?
Całe jedzenie do bazy i na całą wyprawę dostarczają Pakistańczycy. My zabieramy jedzenie na szczyt - liofilizowane, pozbawione wody. 125 gramów po zalaniu wodą zamienia się w 450 gramów dobrego jedzenia. Na śniadanie będzie owsianka. Jedyny problem polega na tym, że na tej wysokości nie odczuwa się głodu i nie ma się apetytu, ale trzeba się zmuszać do jedzenia, aby mieć siły by iść dalej.
Jak przygotowywałeś się fizycznie do wyprawy?
Bardzo ufam swojemu ciału, jestem przyzwyczajony do długich wędrówek od 16 roku życia. Aby przyzwyczaić moje ciało do obciążenia od pół roku chodzę co tydzień z 25 kg na plecach. Przez pierwszy tydzień plecak bardzo mi przeszkadzał - bolały mnie plecy i miałem sporo pęcherzy. Teraz jestem już przyzwyczajony.
A teraz, tuż przed planowanym wyjazdem, wciąż nie wiemy, czy wyjedziesz.
Organizacja wyprawy w dobie pandemii to wyzwanie. Do początku maja wszystko szło dobrze - w kontekście Covidu, pakistański rząd wymagał jedynie negatywnego testu. Ale w połowie maja w Indiach rozpoczęła się kolejna fala, więc Pakistan zaostrzył restrykcję i wprowadził zasadę, że wszyscy członkowie ekspedycji muszą być zaszczepieni. W tym czasie w Czechach szczepione były tylko osoby w wieku 50+. Byliśmy więc w sytuacji, w której jedynym rozwiązaniem była jednoskładnikowa szczepionka Johnson&Johnson. Szczęśliwie udało nam się znaleźć lekarza, który nam ją podał. Ale to nie koniec przygód. Pod koniec maja, czyli niecały miesiąc przed wyjazdem, Pakistan wpisał Czechy na listę krajów, z których nie można podróżować. Jest to o tyle niezrozumiałe, że sytuacja w naszym kraju była wtedy naprawdę dobra. Dlatego też rozpocząłem działania - pisałem do pakistańskiego rządu i mediów, do czeskiego konsulatu, aby zwolnić lub usunąć Czechy z tej listy. W końcu Gulan, właściciel biura organizującego ekspedycje, spotkał się z pakistańskim rządem, w wyniku rozmów pozwolono nam na wjazd do kraju. Cieszyliśmy się jak dzieci, gdy…. okazało się, że nasz pierwotnie zaplanowany lot został odwołany. Znaleźliśmy inną trasę, która również została odwołana, więc dokładnie dwa dni przed wylotem kupiliśmy bilety do Pakistanu przez Dubaj. To były naprawdę dramatyczne chwile. Na ten moment nie mam jeszcze biletu powrotnego, zobaczymy, jak będzie wyglądała sytuacja w sierpniu.
Ile kosztuje wyprawa na ośmiotysięcznik?
Pakiet od pakistańskiej agencji, która zapewnia nam tragarzy, wyżywienie, wynajem namiotów i transport krajowy, to koszt rzędu 5 tys. dolarów na osobę. Do tego dochodzi jeszcze bilet lotniczy, który kosztuje około 3,5 tys. zł. Największy koszt to jednak sprzęt: kurtki, namioty, śpiwory i buty - wszystko przystosowane do ekstremalnych warunków w górach. To dodatkowe kilkadziesiąt tysięcy zł. Nie liczę tego kosztu, bo chodzę po górach od dawna i zgromadziłem sprzęt przez lata. Podsumowując, koszt zdobycia ośmiotysięcznika w Pakistanie, który tak jak mówiłem, jest sporo niższy niż w Nepalu, to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych (nie uwzględniając wartego kolejnych kilkadziesiąt tysięcy sprzętu). Nie są to tanie wakacje, ale z drugiej strony niektórzy są gotowi wydać kilkanaście tysięcy złotych za kilka dni w kurorcie. Ja wybieram się na 50 dni, aby przeżyć przygodę życia.
Mówiąc o finansach, czy Twisto było przydatne przy organizowaniu podróży?
Tak, ze względu na korzystny kurs walutowy zapłaciłem Twisto za bilety lotnicze. Zamierzam też używać karty Twisto w Dubaju. W Pakistanie raczej nie będzie to możliwe, ze względu na brak akceptacji dla Mastercard i innych “zachodnich” instrumentów płatniczych. Twisto to dobre rozwiązanie dla podróżników, którzy chcą zaoszczędzić a zarazem nie chcą tracić czasu na wymianę walut w kantorach. Twisto przewalutowuje wydatki automatycznie. A na dodatek informuje mnie, ile zaoszczędziłem.
Po raz kolejny będziesz najmłodszym uczestnikiem wyprawy?
Jeżeli uda mi się wejść na szczyt, to będę najmłodszym Czechem, który zdobył ośmiotysięcznik. Ale nie jest to wielki wyczyn - Martin, mój kolega z ekipy był na szczycie w wieku 25 lat, a ja planuję go zdobyć w wieku 24 lat.
Trzymamy kciuki za udaną wyprawę!
Śledź podróż Daniela na Instagramie.